Kilka razy w roku bywamy w Sarbinowie, by zmienić otoczenie, nawdychać się jodu oraz zaliczyć przynajmniej raz obowiązkowy punkt programu, czyli wizytę w Dune. Pisząc tą recenzję jesteśmy właśnie w tym miejscu. Wygrzewając się na słońcu na wygodnej kanapie, popijając pyszne Mohito i paląc cygaro (tutaj tylko część męska naszego duetu), dzielimy się z Wami na gorąco naszymi odczuciami z tej oraz wcześniejszych wizyt.
Zanim przeczytasz recenzję, sprawdź jakimi kryteriami kierujemy się przy wyborze i ocenie restauracji: KLIK
Towarzystwo
W Dune byliśmy sami. Jak wykazaliśmy we wstępie bywamy tutaj zawsze, gdy wypoczywamy w Sarbinowie. Dlatego celem nadrzędnym jest beztroski Relaks przez duże R. Jest to idealne miejsce, by takowego relaksu zażyć. Pomimo tego, że trzeba się na wizytę w Dune dobrze finansowo przygotować, jest to miejsce warte każdej wydanej tutaj złotówki. Niestety, od miejsca, w którym stacjonujemy, do Dune jest ok. 9 kilometrów, dlatego do każdej wizyty zakrapianej alkoholem trzeba doliczyć przynajmniej 100 zł na dojazd w dwie strony (jakoś nigdy nie możemy trafić na busy).
Miejsce
O lepszą lokalizację nad morzem raczej trudno. Restauracja mieści się na parterze luksusowego apartamentowca, którego od plaży dzielą wydmy oraz jakieś 4 metry chodnika prowadzącego do mieleńskiej promenady. Z okien (a raczej przeszkolonej ściany) widać morze. W ciepłe dni można usiąść na mającym kilkaset metrów tarasie, na którym latem rozstawione są wygodne ratanowe kanapy, nieco mniej wygodne loże z nastrojowymi baldachimami oraz zdecydowanie mniej urokliwe, obrandowane dobrą marką szampanów stoliki, które są jednak bardziej przystosowane do konsumpcji jedzenia niż niskie ławy przy kanapach i lożach.
Wnętrza restauracji idealnie się sprawdzają, gdy pogoda nas nie rozpieszcza. Eleganckie i bardzo przytulne wnętrze jest tym, co lubimy najbardziej. Pomimo tego, że trzeba się na wizytę w Dune dobrze finansowo przygotować, jest to miejsce warte każdej wydanej tutaj złotówki. Dla nas sprawdził się bardzo dobrze model jedzenia przy stole, następnie przeniesienie się na stylowe fotele, by porozmawiać lub poczytać przy lampce wina lub dobrym drinku. Te ostatnie barmani naprawdę potrafią w Dune robić.
Mimo, iż jest on traktowany przez właścicieli trochę oddzielnie, na rzecz niniejszego tekstu, sezonowy Beach Bar i Lounge znajdujący się na wspomnianej wcześniej plaży potraktujemy nierozłącznie. Można tam usiąść w dużym namiocie z plandeki, w którym znajduje się bogato wyposażony bar.
Warte uwagi jest dostępne wyposażenie plażowe. Mamy tutaj leżaki z poduszkami, eleganckie leżanki z technorattanu z płóciennym zadaszeniem oraz loże, które znajdują się także na tarasie restauracji. Trzeba jednak pamiętać, iż te dobrodziejstwa trzeba zarezerwować z wyprzedzeniem (najlepiej dzień czy dwa wcześniej – ku naszemu niezadowoleniu). Niestety, w przeciwieństwie do tych z tarasu restauracji, trzeba za nie zapłacić kolejno 25, 75 oraz 150 złotych za dzień. Gdy nie ma mocnego wiatru uważamy, że nie jest to aż tak wygórowana cena, biorąc pod uwagę, że jest w niej obsługa, która donosi zamówione napoje i przekąski z dwustronicowego menu.
Menu
Podobno najlepsze restauracje mają menu na jedną stronę. W Dune menu jest na tyle rozbudowane, że każdy znajdzie coś dla siebie. Mamy kilka przystawek (w tym Carpaccio i jeden z najlepszych tatarów jakie próbowaliśmy), makarony, mięsa, oczywiście ryby (codziennie mamy rybę dnia, jak na restaurację nadmorską przystało), burgery oraz desery i selekcję dla najmłodszych.
Mimo, iż menu się co jakiś czas zmienia możemy spokojnie powiedzieć, że próbowaliśmy już większości oferowanych potraw. Czego się nie spróbuje, jest to co najmniej dobre, a przeważnie wyśmienite. Smak w żaden sposób nie ustępuje estetyce podania potraw. Managment zagdał też o bardzo ładną zastawę stołową, która dopełnia efekt wizualny.
W Dune menu jest na tyle rozbudowane, że każdy znajdzie coś dla siebie. Nie omieszkamy pochwalić oczywiście spróbowanego carpaccio, jednakże nie jest ono najlepsze, jakie dane nam było jeść na przestrzeni lat. Dla amatorów cygar lokal posiada dobrze przechowywane w humidorze cygara bardzo dobrej jakości, w cenach niestety restauracyjnych.
Obecność naszej ukochanej Cisowianki Perlage, którą w domu pijemy zgrzewkami, jest wisienką na torcie.
Obsługa
I tak oto przechodzimy do najmocniejszej strony Dune. Jak zaznaczyliśmy w opisie naszej perspektywy, potrafimy być bezlitośni (szczególnie strona męska autorów) w tym względzie. Jednak tutaj, nawet próbując na siłę, nie ma się do czego przyczepić w kwestii obsługi restauracji. Dodamy, że artykuł nie jest w żadne sposób sponsorowany przez Dune, co nie przeszkadza nam w pisaniu laurki w tej sekcji recenzji. Od managementu, przez kelnerów po barmanów. Widać wyraźny profesjonalizm personelu oraz przede wszystkim – nikt nie jest tutaj „za karę”. Wszyscy są pogodni mimo całego dnia w pracy (przeważnie jesteśmy do późna). Zagadują w nieinwazyjny sposób, nawiązując z klientem nieco osobistą relację, której czasem brakuje w bardziej eleganckich lokalach. Doglądają z daleka, co się dzieje na stoliku, czy coś nie jest potrzebne. Kontakt wzrokowy jest bardzo często, przez co nie trzeba prawie wcale zabiegać o uwagę obsługi. Jednym słowem: idealnie.
Z uwagi na sezonowość Beach Clubu tutaj obsługa nie jest aż tak dograna, jak w przypadku całorocznej restauracji. Byliśmy w tej części zaledwie kilka dni po otwarciu i widać pewne braki w wiedzy i doświadczeniu młodych ludzi. Brak doświadczenia nadrabiają jednak przyjaznym nastawieniem i chęcią pomocy mimo pewnego „zakręcenia”.
Jak wspominaliśmy na początku powrót do Sarbinowa, szczególnie po północy, może być w Mielnie nieco skomplikowaną operacją. Nauczeni doświadczeniem mamy zapisane numery do taksówkarzy, którzy jednak chcą za kurs w jedną stronę od 60 złotych w górę. Natomiast po tym jak sygnalizowaliśmy temat kelnerowi, wykonał on małą sondę wśród pracowników i w ten sposób zorganizowali nam transport za cenę 50 złotych, który był połączony z miłą rozmową.
Miłym zaskoczeniem była też do dziś nieco zastanawiająca nas sytuacja. Przed ponownym przyjazdem zadzwoniliśmy do lokalu, chcąc zaciągnąć nieco więcej informacji o oficjalnym otwarciu Beach Clubu, które miało miejsce w trakcie naszego pobytu w okolicy. Ku naszemu zdziwieniu Pani, która odebrała telefon poznała nas, nawiązując do naszego zakładu z ówczesnym kelnerem, że po 3 (jak się później okazało podwójnych) drinków Long Island Iced Tea męska część naszego duetu nie zrobi jaskółki. Nota bene jaskółka z otwartymi oczyma wyszła bezbłędnie. Z zamkniętymi już mniej… 🙂
[doptg id=”1″]
Podsumowanie
Dune to kwintesencja tego, co rozumiemy pod pojęciem chillout w dobrym stylu. Jeżeli będziecie wybierali się do Mielna lub okolic i macie kilkaset złotych do wydania, to gorąco zachęcamy do spędzenia jednego dnia w tym miejscu. Satysfakcja gwarantowana!