Czas na kolejny tekst z cyklu Red Dot – designerski oskar, czyli o przedmiotach nagrodzonych, słynną w świecie designu, czerwoną kropką. Tym razem będzie o higienie i sonicznej szczoteczce do zębów Philips Sonicare DiamondClean, no i trochę o czerni, bo od niej wszystko się zaczęło 😉
PODSTAWOWE INFORMACJE
Co to jest? Soniczna szczoteczka do zębów
Kto to produkuje? Phillips
Jaki to model? Sonicare DiamondClean
Gdzie to kupić? Ceneo
Będąc zagorzałym fanem czerni, od blisko dwóch dekad, mam hobby, które polega na odnajdywaniu przeróżnych rzeczy w czarnej wersji. Były wśród nich takie przedmioty jak mydło, pieczywo, chusteczki higieniczne, lody, czy nawet pasta do… zębów (nota bene wybielająca). Ta ostatnia zainspirowała mnie do poszukiwania pasującej doń szczoteczki do zębów.
Pierwszym produktem tego rodzaju była szczoteczka manualna Swissdent PROFI-COLOURS Soft-Med, również nagrodzona Red Dotem (możecie ją zobaczyć TUTAJ). Natomiast w 2013 roku Phillips wypuścił w swojej topowej linii szczoteczek elektrycznych DiamondClean wersję Black Edition. Przyznaję, że była to (jak to często bywa z produktami sygnowanymi Czerwoną Kropką) miłość od pierwszego spojrzenia. W momencie premiery szczoteczka kosztowała jednak ok. 900 zł, co skutecznie ostudziło moją chęć jej posiadania, tym bardziej, że czarną szczoteczkę do zębów już posiadałem (w cenie ok. 30 zł).
Lata mijały, ceny spadały, a i zęby zaczęły się psuć. Dlatego też postanowiłem zainwestować w nieco lepszą szczoteczkę (i pastę) niż dotychczas. Gdy poruszaliśmy z Izą temat szczoteczki elektrycznej, nie było wątpliwości, że miała to być właśnie ta, wymarzona ? Chociaż przez chwilę dyskutowaliśmy na temat konkurencyjnej konstrukcji Braun’a, która z kolei posiadała dodatkową aplikację.
Bo tak jak mi można prawie wszystko sprzedać emblematem Red Dot’a, tak aplikacja daje dla Izy +1000 pkt do zajefajności, niezależnie od tego co to za produkt. Ostatecznie jednak przekonałem mą Ukochaną, że Phillips będzie lepszym wyborem. A co sprawiło, że dała się przekonać? Przeczytajcie!
Design Philips Sonicare DiamondClean
Pierwsze wrażenie w kontakcie ze szczoteczką jest bardzo pozytywne. Smukła, jednolita konstrukcja, praktycznie bez widocznych łączeń oraz przyjazna w dotyku, antypoślizgowa powłoka powodują, że szczoteczka bardzo dobrze leży w dłoni, nawet gdy jest mokra. Dodatkowo, delikatnie podświetlają się poszczególne programy oraz poziom naładowania wbudowanego akumulatora (podobnie jak w najnowszych smartfonach nie ma tutaj wymiennych baterii), co prezentuje się bardzo ładnie. Gdy spogląda się na tę szczoteczkę, całość nie pozostawia wątpliwości, że jest to produkt z najwyższej półki pod względem wykonania.
Sądzę, że jedyną rzeczą, którą można by udoskonalić, to wprowadzenie końcówek, które podobnie jak baza byłyby matowe. Muszę jednak przyznać, że projektanci naprawdę dobrze poradzili sobie z tą różnicą w materiałach, poprzez umieszczenie na środku urządzenia, metalowego elementu odseparowującego część połyskową od tej matowej.
Co ciekawe, po sukcesie rynkowym czarnej edycji (która początkowo miała być limitowana) wprowadzano sukcesywnie inne warianty, taki jak różowy, granatowy czy też biały ze złotymi wykończeniami.
Phillips zadbał o to, by w każdym markecie typu MediaMarkt, Saturn itp. było stoisko, na którym można zobaczyć to cudo. Jak następnym razem będziecie w takiej świątyni konsumpcji, zachęcamy by się przejść do odpowiedniego działu i wziąć tą szczoteczkę do ręki, aby samemu bliżej przyjrzeć się jej wykonaniu.
Mycie zębów w inny sposób
Szczoteczki Philips DiamondClean mają kilka programów, które niejako narzucają, jak należy prawidłowo myć zęby. Jako pierwsze, mamy podstawowe mycie, następnie wybielanie, polerowanie, pielęgnacja dziąseł oraz program dla zębów wrażliwych. Przełączamy programy, klikając na jedyny przycisk na urządzeniu. Trzeba jednak przyznać, że operowanie jednym wielofunkcyjnym przyciskiem wymaga trochę wprawy, aby przełączyć program a nie np. wyłączyć urządzenie.
Chcąc przejść wszystkie programy poprawnie, trzeba na to poświęcić kilka minut. Mamy wtedy jednak jakiś cel do wykonania i narzuconą jego kolejność, przez co nie jest to po prostu nudne szorowanie. Dzięki temu jesteśmy bardziej skłonni rzeczywiście porządnie te zęby umyć. Oczywiście jak nie mamy na to czasu, to po prostu ustawiamy program mycia i „załatwiamy sprawę” w takim czasie, jaki posiadamy.
Warto obejrzeć instruktaż mycia zębów, który producent udostępnia na YouTube (możecie go zobaczyć TUTAJ). Dowiadujemy się w nim, pod jakim kątem najlepiej ustawić szczoteczkę względem zęba oraz np. ile pasty do zębów powinno się użyć. W istocie bardzo mało! Zasadniczo zwiększa to wydajność tubki i może zachęcić do zainwestowania w lepszej jakości pastę, o czym napiszę więcej poniżej.
Bielsze i zdrowsze zęby? To naprawdę działa!
Ok, jest to naprawdę ładne i ma różne programy, ale co na to zęby? Otóż wystarczy przejechać językiem jak na reklamie, by naprawdę poczuć różnicę. My korzystamy ze szczoteczek od blisko 1,5 roku – kupiliśmy je sobie nawzajem na Gwiazdkę 2016. Ja Izie białą, ona mi czarną – i nasze zęby są zdrowsze i bielsze.
Na ile jest to efekt połączenia urządzenia z pastą wybielającą Swissdent Gentle, trudno powiedzieć. Widzi to w każdym razie zarówno nasza dentystka, ja (bo nie muszę plombować już zęba raz w miesiącu!) i nawet moja znająca mnie z 20 lat przyjaciółka, której mama jest profesorem stomatologii, co odpowiednio skrzywia jej patrzenie na uzębienie rozmówców ?.
Akcesoria w zestawie
Największą innowacją (i pewnie kluczowym powodem, dla którego szczoteczka otrzymała Red Dota) to sposób jej ładowania. Wraz ze szczoteczką otrzymujmy kubeczek do płukania ust, który jest zarazem ładowarką indukcyjną. Stoi on na metalowym podeście, który trzeba podłączyć do sieci.
My z niego co prawda nie korzystamy, bo A – po korzystaniu z naszej pasty nie należy płukać ust, B – kabel wychodzący z kubka kłóci się z naszym poczuciem estetyki, C – stanie szczoteczki w szklance pod kątem ok. 30 stopni jakoś do mnie osobiście nie przemawia. Dlatego też w momencie gdy szczoteczka informuje nas pomarańczową diodą, że akumulator się wyczerpuje (czyli pozostała energia starczy na co najwyżej 2-4 dokładne mycia), wyjmujemy z szafki z ładowarkami szklaneczkę z kablem i ładujemy szczoteczkę w ciągu dnia.
Kolejnym znacznie bardziej przydatniejszym i przez nas używanym akcesorium, które chyba właśnie Phillips wymyślił, a inni zaczęli kopiować, to etui podróżne z wbudowaną ładowarką na złącze mini USB (niestety nie MICRO jak w większości naszych telefonów komórkowych).
Oprócz bazy wchodzą do niego dwie główki, dzięki czemu na wspólne wyjazdy zabieramy jedną szczoteczkę i tylko zmieniamy końcówki.
Eksploatacja
Producent zaleca wymianę końcówek szczoteczki co 3 miesiące. Zatem raz do roku trzeba kupić 4-pak, który kosztuje 100-150 zł. Ciekawym jest to, że w takim opakowaniu zbiorczym końcówki mają różne oznaczenia geometryczne, dzięki czemu można tak naprawdę kupić jedno urządzenie na kilka osób i jedynie pamiętać, kto ma jaką figurę geometryczną. Są też 2 kolory – czarny i biały. Niestety producent nie przewidział jakiegoś estetycznej stojaka na końcówki. Niemniej jednak stoją one bardzo dobrze i bez niego.
Szczoteczka do zębów to nie wszystko
Wracając jeszcze na chwilę do pasty. Mając bardzo dobre doświadczenia ze szczoteczką do zębów jednej w wiodących firm stomatologicznych postanowiłem spróbować także inne ich produkty. Tak do naszej łazienki trafiła pasta do zębów Swissdent, dla próby zakupiłem od nich pastę (wtedy wersję czarną). Chciałem po prostu sprawdzić, co się za tą kilkukrotnie wyższą od „zwykłej pasty” ceną kryje.
Po tygodniu raczej nie będziecie chcieli wracać do innej! Jest to naprawdę inny typ produktu, o czym sobie przypominam będąc w podróży, gdzie tubki Swissdent ze sobą (póki co) nie biorę. Wisienką na torcie jest też moim zdaniem najładniejsze opakowanie na rynku, które tak się składa, że idealnie pasuje do szczoteczki DiamondClean ?
Możecie ją zakupić w tym samym sklepie, w którym obecnie jest najlepsza cena na szczoteczkę.
Podsumowanie
Jeżeli zastanawiasz się nad szczoteczką elektryczną, to Phillips Sonicare DiamondClean jest doskonałym rozwiązaniem, które dodatkowo zmobilizuje do dokładniejszego dbania o zęby. Trzeba przy tym zaznaczyć, że jest to niewątpliwie jedna z najdroższych szczoteczek na rynku, przez co nie jest to wybór dla każdego. Jeżeli jednak cenisz nie tylko funkcjonalność, ale także i piękną formę, no i możesz sobie pozwolić na taki wydatek, to jest to na pewno szczoteczka dla Ciebie!
Natomiast jeśli, podobnie jak Iza, masz słabość do aplikacji, to już nie musisz wybierać między pięknym designem a apką, gdyż w tym roku Phillips wprowadził nowy model DiamondClean, który łączy się przez bluethooth z apką i pokazuje czy dobrze umyliśmy zęby ;). Cena za model ze słowem „SMART” na opakowaniu jest niestety zbliżona do oferowanego dwupaku pierwowzoru…
Spodobał Ci się ten wpis? Będzie nam niezmiernie miło, jak dołączysz do nas na Facebooku oraz podzielisz się z nami swoimi przemyśleniami :).To nas dodatkowo motywuje do pisania! Jeśli jeszcze nas „nie lubisz” kliknij przycisk poniżej 😉