Domowy grzaniec deluxe

Patryk
Patryk 7 Min. ciekawej lektury

Pierwsze wzmianki o grzanym winie pochodzą jeszcze z czasów starożytnego Rzymu, jest to więc napój z historią, i to długą. Dziś kojarzy nam się z zimowymi wieczorami przy kominku i spotkaniami z przyjaciółmi w kawiarni, gdzie wspólne grzane wino jest obowiązkowe. Dlaczego warto grzańca zrobić samodzielnie w domu zamiast korzystać z gotowców i jaki jest przepis na najpyszniejszego grzańca w wersji premium? Sprawdźcie poniżej!

Kiedy warto pić grzańca

Na pewno, gdy za oknem jest śnieżnie i zimno! Obok miodu pitnego domowy grzaniec jest naszym ulubionym napojem rozgrzewającym, nawet, gdy śnieg za oknem można znaleźć raczej w górach…

Kiedy jeszcze? Gdy siedzisz przy kominku! 😊 Jest to niewątpliwie dobro komplementarne tego napoju. Jednakże nie zawsze mamy kominek w domu, wtedy z pomocą przyjdzie nam kocyk i film, serial lub książka.

Grzaniec jest także sprawdzonym przez nas środkiem na przeziębienie! Jeżeli czujesz, że coś Cię zaczyna „łapać”, zrób sobie grzańca i jest szansa, że zadziała to lepiej niż chemiczny specyfik z apteki 😊.

Poza tym pić grzańca możesz po prostu wtedy, kiedy masz na to ochotę. W wielu lokalach w jesienno-zimowym sezonie można znaleźć w menu grzane wino, ale niestety – jeszcze nie znaleźliśmy tak pysznego, jak nasza domowa wersja. Często są to po prostu gotowe mieszanki, po których następnego dnia kac jest więcej niż pewny.

Karafka do grzańca Eva Solo

Zanim przejdziemy do przepisu na domową pyszną wersję grzańca, kilka słów o tym jak grzańca podać. Długo szukaliśmy idealnego zestawu do grzanego wina, który byłby zarówno praktyczny, jak i odpowiadał na specyfikę tego trunku. Krótko mówiąc, grzaniec powinien jak najdłużej pozostać ciepły.

Podobnie jak w przypadku herbaty z pomocą przyszła nam Eva Solo. Karafka działa na podobnych zasadach jak ta do zaparzania herbaty. Szkło jest odporne na temperatury do 530 stopni Celsjusza, więc można spokojnie przelać grzańca prosto z garnka. I ta karafka jest dostarczana w zestawie z pokrowcem z neoprenu, który nie tylko utrzymuje naszego grzańca w wyższej temperaturze do godziny, ale także sprawia, że możemy swobodnie trzymać karafkę nawet tuż po nalaniu napoju. Dodatkowo szeroka podstawa karafki w połączeniu z pokrowcem tworzy bardzo przyjemny termofor, do którego można się przytulić na kanapie 😉.

Jednak najbardziej charakterystycznym elementem karafki jest niewątpliwie nalewak, od którego pochodzi nazwa całej kolekcji karafek. Drip Free – bez kapania – działa dokładnie tak jak jego nazwa wskazuje. Dzięki temu nie uronisz ani kropli Twojego grzańca i niczego przy okazji nie poplamisz.  

Warto wspomnieć, że karafka świetnie nadaje się także jako eleganckie naczynie na zimne napoje. My tak je wykorzystujemy, aby uzupełnić nasze 2 karafki lodówkowe z tej samej kolekcji. Różnią się one głównie kształtem – są węższe, przez co lepiej przystosowane do półki na drzwiach lodówki.

Podobnie jak cała seria dzbanek do grzańca otrzymał nagrodę Red Dot Design Award.

Kubki do grzańca Eva Solo

W przypadku kubków, również poszliśmy w tym samym kierunku jak w przypadku herbaty. Do karafki dodaliśmy kubki do latte z sylikonową nakładką. Z racji tego, że seria ma wiele kolorów do wyboru, tutaj wybraliśmy czerwony, nawiązując do ubranka karafki. Dzięki nakładce nie poparzymy się gorącym grzańcem, ale zarazem będziemy mogli ogrzać sobie ręce, bo jest to w końcu jedno z zadań grzańca 😉.

Mój przepis na domowego grzańca

Czas przejść do sedna, czyli przepisu na najlepszy premium grzaniec. Nie jest on skomplikowany, ale szkopuł tkwi oczywiście w jakości składników.

SKŁADNIKI:

  1. 750 ml słodkiego czerwonego wina porto (są też mniej w Polsce znane białe i wytrwane – tych nie polecam)
  2. 200 ml Martini Rosso
  3. 2 duże, soczyste i bardzo dojrzałe pomarańcze (najlepiej takie na sok)
  4. 6 goździków
  5. Łyżeczka cynamonu
  6. Łyżka cukru trzcinowego

KROK 1

Myjemy pomarańcze i rolujemy je na blacie, uciskając je przy tym swoją masą ciała (jak wałkowanie ciasta), co uwolni sok przed krojeniem. Kroimy pomarańcze na grube plastry (ok. 1,5 cm), a te kroimy następnie na pół. Wkładamy po jednej połówce plastra do kubków na wino, resztkę odkładamy.

KROK 2

Wlewamy porto i Martini do garnka i podgrzewamy na średnim ogniu. Należy uważać, by przez cały proces nie zagotować grzańca!

KROK 3

Do gorącej mikstury dodajemy pomarańcze i przyprawy i mieszamy całość przez 3 minuty.

KROK 4

Przelewamy grzańca do naczynia, które utrzyma ciepło wraz z przyprawami i pomarańczą i z niego nalewamy grzańca do kubków.

Skąd pomysł na Porto i Martini Rosso w grzańcu? Porto jest wzmocnionym winem winogronowym pochodzącym z Portugalii, które ma ok 20% zawartości alkoholu. Jego słodki wariant nadaje naszemu grzańcowi nie tylko mocy, ale i bardzo specyficznej słodyczy, której nie uzyskamy dodając cukru do „zwyczajnego” wina. Proponuję nie sięgać jednak po porto typu Ruby, które jest najsłabszą odmianą tego portugalskiego odpowiednika sherry. Zabawa zaczyna się od typu Tawny, który można spotkać już w dyskontach za ok. 20 zł.

Z kolei Martini Rosso, które u nas w barku stoi głównie jako dodatek do różnych drinków nadaje całości aromatu poprzez swój bardzo ziołowy smak.

Mam nadzieję, że uda Ci się przetestować mój przepis, w połączeniu z naszym zdaniem idealną karafką do tegoż trunku. Będąc po degustacji, koniecznie napisz w komentarzu, co sądzisz o moim autorskim przepisie! 😊  

Ten artykuł powstał we współpracy polskim dystrybutorem marki Eva Solo. Jeżeli chcesz się dowiedzieć jakimi zasadami kierujemy się przy współpracujemy z markami: KLIKNIJ TUTAJ
Udostępnij ten artykuł
Autor: Patryk
Zawodowo od 2006 roku prowadzę firmę konsultingową, w ramach której doradzam różnym podmiotom w zakresie PRu, marketingu oraz innowacyjnych rozwiązań biznesowych. Ale, że nie samą komercją człowiek nie żyje… działam także w III sektorze, gdzie z różnymi partnerami budujemy nowoczesną polską wieś. Prywatnie interesuję się designem, projektując różne formy użytkowe na własny użytek. Jestem zadeklarowanym gadżeciarzem, koneserem dobrego alkoholu i cygar oraz aktywnie zgłębiam „my useless knowledge” z dziedziny fantastyki – z dużym naciskiem na Ciemną Stronę Mocy. Na co dzień piszę analizy, raporty i oferty, dlatego też postanowiłem poświęcić się nieco lżejszej literaturze, do której wraz z moją żoną, Izą serdecznie zapraszamy! :-)
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *