Jawbone – tak to się robi

Patryk
Patryk 5 Min Read

W tekście o słuchawkach Bluetooth możesz przeczytać, dlaczego warto inwestować w tego rodzaju urządzenia. Wspominam tam o słuchawce Jawbone Era 2, której proces zakupu jest moim zdaniem świetnym przykładem, jak powinna wyglądać obsługa klienta.

Na początku był chaos

To była końcówka stycznia 2014 roku. Rozpoczynałem poszukiwania nowej słuchawki Bluetooth, gdyż dotychczasowa Motorola Finity (importowana z Francji, bo przecież takie sprzęty na polski rynek często w ogóle nie trafiają) po kilku latach bardzo intensywnego użytkowania zaczęła się po prostu fizycznie rozpadać.

Zacząłem czytać różne specjalistyczne serwisy oraz odwiedzać strony czołowych producentów. Po ok. tygodniowym rozeznaniu rynku wybór padł na Jawbone Era 2, która w tym samym tygodniu miała swoją światową premierę i zapowiadała się bardzo ciekawie. Mając doświadczenie z innymi urządzeniami, spodziewałem się, że w Polsce (czyt. rynku co najwyżej 5-tej kategorii) może ono być w ogóle niedostępne. Dlatego też postanowiłem go poszukać w sklepach europejskich, co pozwoliłoby mi chociażby ominąć uiszczania przeze mnie cła występującego w przypadku zamawiania takiego rodzaju towaru z USA. Niestety, nie znalazłem go ani w oficjalnym sklepie internetowym producenta na Europę, ani też w żadnym z europejskich filii Amazon’a, czy nawet bardzo dla gadżeciarzy ciekawym sklepie Expansys, który ma często jako pierwszy najnowsze urządzenia (nie należy się wtedy jednak spodziewać zbyt przyjaznych cen, no ale cóż… Popyt – podaż?).

Dlatego też postanowiłem się zgłosić bezpośrednio do producenta w Stanach, wysyłając maila z zapytaniem o dostępność słuchawki na rynku europejskim. Kilka dni później otrzymałem odpowiedź, że niestety nie umieją mi odpowiedzieć, kiedy słuchawka może być dostępna w Europie. Na to ja odpisałem grzecznie, że proszę zatem o przekazanie sprawy do kogoś, kto mógłby mi odpowiedzieć na to pytanie, bo jestem zainteresowany zakupem ich produktu i nie wiem, czy mam chwilę poczekać, czy będę zmuszony zapłacić koszty związane z importem urządzenia ze Stanów. I tak sprawa ucichła…

Świat robi się coraz mniejszy

Kilka dni później,  jestem w taksówce na Placu Trzech Krzyży w Warszawie i wpatrując się w ekran laptopa, jestem myślami w dokumentach, które czytałem przed spotkaniem na Wiejskiej. Wtem widzę, że dzwoni do mnie nieznany mi numer z prefixem +44 charakterystycznym dla Wielkiej Brytanii. Odbieram zatem, witając się po angielsku. Mój rozmówca okazał się być managerem sprzedaży w Jawbone Europe. Na wstępie bardzo przeprosił, że dopiero teraz się ze mną kontaktuje, ale musiał sprawdzić kilka rzeczy zanim mógł przekazać mi informacje, o jakie prosiłem dział obsługi klienta (ich oddziału na innym kontynencie). Następnie poinformował mnie, że w Europie wybrana przeze mnie słuchawka będzie dostępna dopiero w okolicach kwietnia. Bardzo podziękowałem za kontakt i wróciłem do pracy.

W pociągu do Poznania kupiłem słuchawkę na amerykańskim Amazonie. Cena słuchawki to $129. Włącznie z przesyłką i opłatami celnymi przyszło mi za nią zapłacić ostatecznie $198 (na szczęście po znacznie korzystniejszym kursie niż w dniu popełnienia tego tekstu). Słuchawkę 3 dni później miałem na uchu.

Wisienka na torcie

To jednak nie koniec opowieści na temat, moim zdaniem wzorowego, podejścia firmy Jawbone do klienta. Ok. 1,5 miesiąca po zakupie zgubiłem moją słuchawkę. A dokładniej zostawiłem w taksówce, która mimo odpowiednich oznakowań, po telefonie do centrali okazała się nie być taksówką, przez co kontakt z kierowcą ostatecznie okazał się być niemożliwy. Będąc jednak ze słuchawki bardzo zadowolony, postanowiłem kupić ją ponownie. Na szczęście do tego czasu była ona dostępna już w Europie (oczywiście nie w Polsce…). Dlatego też napisałem do obsługi sklepu producenta z pytaniem, czy nie otrzymałbym jakiegoś rabatu, z racji tego, że poprzednią słuchawkę zgubiłem niedługo po zakupie, a nie jest to tani sprzęt. Następnego dnia dostałem kod rabatowy o wartości 25%, dzięki czemu słuchawka kosztowała mnie o 20 euro mniej. W moim słowniku nazywa się to: BARDZO FAJNE podejście do klienta.

Podsumowanie

Niestety w międzyczasie firma Jawbone bardziej skupiła się na urządzeniach smart fitness, dlatego też Era 2 była ich ostatnim modelem słuchawek bluetooth. Mimo, iż inne firmy nie stoją w miejscu i proponują co roku lepsze rozwiązania technologiczne to Era 2 do dzisiaj mi bardzo dobrze służy… Chociaż na dzień dzisiejszy głównie w momencie, w którym w mym roztargnieniu nie mogę znaleźć mojej głównej słuchawki, którą jest Platronics Voyager Edge 🙂

Jawbone

Obejrzyj inne produkty na stronie producenta lub sprawdź, gdzie je kupić.

jawbone.com

Share This Article
By Patryk
Zawodowo od 2006 roku prowadzę firmę konsultingową, w ramach której doradzam różnym podmiotom w zakresie PRu, marketingu oraz innowacyjnych rozwiązań biznesowych. Ale, że nie samą komercją człowiek nie żyje… działam także w III sektorze, gdzie z różnymi partnerami budujemy nowoczesną polską wieś. Prywatnie interesuję się designem, projektując różne formy, użytkowe na własny użytek. Jestem zadeklarowanym gadżeciarzem, koneserem dobrego alkoholu i cygar oraz aktywnie zgłębiam „my usless knowledge” z dziedziny fantastyki – z dużym naciskiem na Ciemną Stronę Mocy. Na co dzień piszę analizy, raporty i oferty, dlatego też postanowiłem też poświęcić się nieco lżejszej literaturze, do której wraz z moją żoną, Izą serdecznie zapraszamy! :-)
Leave a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *